Przejdź do treści

Głód emocjonalny i pokusy – jak z nimi walczyć?

Walka z głodem emocjonalnym

Można żartować z tego, że ludzki organizm posiada dodatkowy żołądek przygotowany z myślą o deserze. Od czasu do czasu można też najeść się pod korek. Niemniej, jeśli takie sytuacje zdarzają nam się często, to chcąc schudnąć skutecznie, powinniśmy wypowiedzieć wojnę zarówno głodowi emocjonalnemu oraz społecznemu, jak i pokusom. W ten sposób przestaniemy ulegać temu pierwszemu, a głodowi społecznemu oraz pokusom będziemy poddawać się tylko czasami.

Rozpoczynając przygotowania do walki z głodem emocjonalnym, głodem społecznym i pokusami, przypomnijmy sobie podstawowe zasady prostej metody na skuteczne odchudzanie, związane bezpośrednio z jedzeniem. By schudnąć skutecznie, czyli raz na zawsze, musimy:

  • Jeść do syta, ale nie pod korek.
  • Kolację zjadać na 3-4 godziny przed snem.
  • Obiad jeść mniej więcej w połowie dnia.
  • Śniadanie zjadać możliwie szybko po przebudzeniu, by zapewnić sobie zastrzyk energii na cały dzień.

Oczywiście wszystko to dotyczy naszego żywieniowego planu dnia stosowanego na co dzień. Drobne odstępstwa od normy, w postaci pojedynczych posiłków „pod korek”, wyjść na miasto z fast foodami w tle czy spotkań towarzyskich przy obficie zastawionych stołach, podczas których nie sposób nie skusić się na małe co nieco, nie są w stanie zniweczyć naszych wysiłków. Niemniej, takie okazje muszą zdarzać się jedynie od czasu do czasu; na co dzień powinniśmy jeść bardziej standardowo.

Więcej na temat prostej metody na skuteczne odchudzanie przeczytacie w przewodniku:

Ponadto o tym, jak rozpoznać poszczególne rodzaje głodu, przeczytacie w poprzednim wpisie:

Skoro wstęp mamy za sobą, przejdźmy do właściwej części niniejszego artykułu.

Poznaj swojego wroga – głód emocjonalny

Jeśli odczuwamy głód emocjonalny, zastanówmy się, jakie emocje doprowadziły do tego, że poczuliśmy akurat ten rodzaj głodu. Smutek? Gniew? Zazdrość? Samotność? A może zwykła nuda? Teraz pomyślmy, co w związku z tym da nam jedzenie. Poczucie chwilowego komfortu? Być może. A coś poza tym? No właśnie.

Musimy zdać sobie sprawę z tego, że jedzenie nie jest w stanie rozwiązać absolutnie żadnego z naszych realnych problemów, może poza głodem fizycznym, który akurat w tym przypadku nam nie doskwiera. Mało tego, zajadanie problemów może wręcz spowodować efekt odwrotny do zamierzonego! Jedząc zbyt dużo, zaczniemy tyć, przez co możemy mieć wyrzuty sumienia, a związane z nimi negatywne emocje będą pchać nas w objęcia… jedzenia. To błędne koło, w które absolutnie nie powinno się wpadać, a jeśli już w nie wpadliśmy, musimy się z niego wyrwać!

Jak walczyć z głodem emocjonalnym?

Skutecznym sposobem na walkę z głodem emocjonalnym będzie więc identyfikacja prawdziwego źródła dręczących nas emocji i… pozbycie się ich. Jeśli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z nimi samodzielnie, powinniśmy udać się po pomoc do specjalisty.

By lepiej zobrazować tę ostatnią kwestię, posłużmy się analogią.

Załóżmy, że coś zepsuło się w silniku naszego samochodu. Czy chcąc rozwiązać problem, udajemy się z nim do mechanika, by zdiagnozował źródło problemu i je wyeliminował, czy też próbujemy „naprawić” auto poprzez… dolewanie paliwa?

Na szczęście w wielu przypadkach z emocjami, które popychają nas do jedzenia, możemy rozprawić się w pojedynkę. Weźmy na tapet taką nudę. Jedzenie samo w sobie nie jest na tyle fascynującym zajęciem, by zapewnić nam rozrywkę zdolną trwale rozwiać doskwierającą nam monotonię. Zamiast sięgać po przekąskę lub „nadprogramowy”, pełnoprawny posiłek, znajdźmy sobie zajęcie, dzięki któremu nuda nawet nie zapuka do naszych drzwi. Jeśli w tej chwili pomyśleliście, że zacznę Was „nawracać” na uprawianie sportu, to nic bardziej mylnego! Owszem, sport to skuteczne lekarstwo na nudę, ale równie skuteczna będzie angażująca książka, interesujący serial, dobra gra czy wciągający film.

Głód emocjonalny, czyli potwór w Twojej głowie

Głód emocjonalny możemy też postrzegać jako potwora, który siedzi w naszej głowie i próbuje nam dyktować, co mamy robić. Pokażmy mu, że to nasze ciało i to my tutaj dyktujemy warunki, a nie on. Choć walka z nim początkowo może nie być szczególnie łatwa, z godziny na godzinę, a potem z dnia na dzień, ta maszkara zacznie słabnąć, a jej ryki będą stopniowo cichnąć, ostatecznie zmieniając się w ciche pojękiwania.

Głód społeczny – czy i jak z nim walczyć?

Głód społeczny to zupełnie inny rodzaj głodu, który okazję, by dojść do głosu, ma nieporównywalnie rzadziej, niż głód emocjonalny. Najczęściej pojawia się w trakcie spotkań towarzyskich bądź imprez, podczas których zasiadamy za suto zastawionymi stołami. O ile nie prowadzimy wyjątkowo wystawnego życia, a takie okazje zdarzają nam się jedynie od czasu do czasu, to walka z doskwierającym nam głodem społecznym może nie jest całkowicie bezsensowna, jednak na pewno nie jest tak ważna, jak konieczność walki z głodem emocjonalnym. W myśl zasady, zgodnie z którą najedzenie się „pod korek” raz na jakiś czas nie jest w stanie zniweczyć naszych wysiłków, możemy śmiało bawić się i jeść, jak wszyscy dookoła, nawet kiedy jesteśmy na redukcji.

Głód społeczny – potworek w zagrodzie

Jeśli głód emocjonalny to wielki potwór, który zagnieździł się w naszej głowie, głód społeczny będzie małym potworkiem, który siedzi sobie w swojej zagrodzie i warczy na nas oraz drapie tylko wtedy, gdy zanadto się do niej zbliżymy. Jeśli tylko przechodzimy obok niej lub wpadamy do niej jedynie od czasu do czasu, by go nakarmić i pogłaskać, to nie mamy się czego bać. Gorzej jednak, gdy zdecydujemy się w niej zamieszkać 😉

Jak zwalczyć pokusy związane z jedzeniem?

Pokusy związane z jedzeniem są o tyle problematyczne, że mogą nam towarzyszyć na co dzień. Zapachy docierające do nas z restauracji, gdy idziemy chodnikiem, leżące na stole ciastka, które aż proszą się o to, by je schrupać, rozmaite smakołyki spoglądające na nas ze sklepowych półek… To wszystko to pokusy, które mogą stać się realnym zagrożeniem dla naszej wagi. Musimy nauczyć się ignorować tego typu bodźce, gdy jesteśmy poza domem, natomiast w domu – przyzwyczajmy się, że miejsce słodyczy i innych przekąsek jest w szafce bądź lodówce, gdzie muszą spokojnie czekać, aż zostaną zjedzone, gdy przyjdzie na to pora.

Pokusy – małe, pozornie niegroźne potworki

Pokusy nie są wielkimi monstrami, a małymi potworkami. Jedno ukąszenie takiego stworka niespecjalnie nas zaboli, jednak im więcej takich ukłuć przyjmiemy, tym będzie z nami gorzej. Zamknijmy je więc w szczelnym pudełku i nie wkładajmy do niego ręki zbyt często – wówczas wszystko będzie w porządku.

Co dalej?

W kolejnym wpisie zajmiemy się kwestią tego, czy jesteśmy w stanie najeść się „na zapas”.

Sprawdź również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *